Adrenalina - Facet

O tych zbrodniach mówiła cała Polska!

2014-03-07 12:27:47

Bestialskie praktyki „poznańskiego nekrofila”, seryjne zabójstwa chłopców, patologie, wynaturzenia, zuchwała kradzież sarkofagu św. Wojciecha z katedry gnieźnieńskiej… Poznaj kulisy dramatycznych wydarzeń, które w latach osiemdziesiątych wstrząsnęły opinią publiczną. Książka "Policjant. Okrutne zbrodnie, głośne śledztwa, o których mówiła cała Polska" trafi do księgarń w marcu.

Były policjant, emerytowany szef wielkopolskiego CBŚ, wprowadza w tajniki pracy policji, przybliżając czytelnikom trudną pracę zespołu śledczych. Autor, przypominając przebieg wizji lokalnych i treści przesłuchań podejrzanych, starał się nie tylko oskarżyć, ale i zrozumieć psychikę przestępców.

Na pytanie, dlaczego napisał tę książkę, autor odpowiada:  - 27 lat byłem policjantem. Policjantem, który zawsze pracował na pierwszej linii. Miałem szczęście spotkać na swojej drodze fantastycznych ludzi, którzy nauczyli mnie zawodu gliniarza, którzy współpracowali ze mną, a także, których – jak sądzę – nauczyłem być policjantami. Postanowiłem wszystkim tym osobom oddać szacunek, przywołać w pamięci wspólne dokonania, problemy, sukcesy. Chciałbym pokazać „od kuchni” żmudną, ale jakże ciekawą pracę policjantów śledczych, którzy zmagali się ze złem po to, aby zwykli ludzie mogli bezpiecznie żyć.
 
Jerzy Jakubowski, Policjant. Okrutne zbrodnie, głośne śledztwa, o których mówiła cała Polska, Wydawnictwo Replika, premiera 18 marca 2014

Fragment książki:

Tak więc nadszedł 9 lutego 1982r. Buk – mała podpoznańska miejscowość na trasie do Nowego Tomyśla, na zachód od Poznania. Tego dnia o godzinie 21.00 w komisariacie w Buku zjawił się mężczyzna i zgłosił zaginięcie ośmioletniej córki Ilony, uczennicy klasy II Szkoły Podstawowej w Buku. Ze słów ojca wynikało, że córka 9 lutego wyszła z domu około godziny 13.15 i miała pójść na lekcję religii. Z domu do salki parafialnej miała około 400 metrów, przy czym cały ten odcinek znajdował się w terenie zabudowanym. Miejscowa milicja, wsparta trzema kompaniami ZOMO, podjęła działania poszukiwawcze. Sprawdzono kontakty rodzinne, dokonano wywiadów na drodze dojścia dziewczynki z domu do salki parafialnej. W nocy działania przerwano, aby kontynuować 10 lutego od godzin wczesnorannych. Efektów pracy nie było jednak żadnych, nie ustalono żadnej osoby, która widziałaby dziecko.

Około godziny 10.15, 10 lutego nastąpił przełom. Na opuszczonym placu targowym w Buku przy ulicy Dobieżynskiej, w znajdującej się tam latrynie, znaleziono zwłoki dziewczynki. Już pierwsze wrażenie nie pozostawiało wątpliwości – dziecko zostało okrutnie zamordowane. Miejscowa jednostka milicji powiadomiła Komendę Wojewódzką. Na miejsce pojechała grupa operacyjno-śledcza pod kierownictwem ówczesnego zastępcy naczelnika Wydziału Kryminalnego, majora Mariana Kuleszy. Na miejsce przybył szef Prokuratury Rejonowej w Nowym Tomyślu, Lech Tuchocki. Nasz wydział reprezentowali Andrzej Przywieczerski, Marian Lipiński i ja jako młody podporucznik milicji. Kiedy wyjeżdżaliśmy do Buku, major Smolarek powiedział do nas: 
- Jedźcie tam i bez tego gnojka nie wracajcie.   

Na miejsce dotarliśmy około południa 10 lutego. Od tego momentu naszą bazą miał się stać komisariat w Buku. Naszą grupę wspierali też milicjanci z komendy w Nowym Tomyślu, albowiem Buk podlegał właśnie tej jednostce.

Kapitan Marian Lipiński został wyznaczony do przeprowadzenia oględzin miejsca znalezienia zwłok. Marian był niezwykle drobiazgowym oficerem śledczym. Prowadził czynności niezwykle skrupulatnie.

Oględziny to trudna czynność śledcza. To praca w terenie na miejscu przestępstwa, często w trudnych warunkach atmosferycznych, wymagająca od prowadzącego wiedzy nie tylko prawniczej, ale głównie z zakresu kryminalistyki. Po pierwsze, należy niezwykle sumiennie opisać zastany obraz przestępstwa, ale także ujawnić, opisać i fachowo udokumentować wszelkie ślady kryminalistyczne. Oczywiście oficer prowadzący oględziny korzysta z pomocy ekspertów wydziału kryminalistyki, biegłego medycyny sądowej, ale to on jest osobą wiodącą przy oględzinach, to on odpowiada za prawidłowo zebrany i udokumentowany materiał dowodowy. Kiedy później rozmawiałem z Marianem na temat tych oględzin, nie mógł powstrzymać emocji. To były trudne oględziny, gdyż z jednej strony cały czas miał przed oczyma zmasakrowane zwłoki dziecka, a z drugiej strony wiedział, że od jego pracy tam na miejscu zabójstwa być może zależeć będzie sukces wykrywczy w tej sprawie. Prawidłowy opis śladów na ciele dziecka mógł bowiem wiele powiedzieć na temat działania sprawcy, jego motywów, jego ewentualnych zaburzeń psychofizycznych, mógł jednym słowem być niezwykle przydatny do typowania sprawcy. Marianowi pomagał biegły z Zakładu Medycyny Sądowej, doktor Marian Stochaj. Rolą biegłego było rozpoznanie mechanizmu śmierci, ujawnienie śladów na ciele ofiary, które zadał sprawca, określenie sposobu ich zadania, użytego narzędzia, podanie przybliżonego czasu śmierci. Bardziej dokładne badania przeprowadzano już w Zakładzie Medycyny Sądowej Akademii Medycznej w Poznaniu, podczas sekcji zwłok. Czynności prowadzone na miejscu zabójstwa doprowadziły do konkluzji, że zgon dziecka nastąpił w wyniku rozległych urazów czaszkowo-mózgowych. Zabezpieczono płytę krawężnikową z betonu, która służyła do zamykania drzwi latryny od zewnątrz. Na płycie tej widoczne były ślady krwi i włosy. W trakcie oględzin ujawniono też dwa guziki, paznokieć, tornister szkolny i czapkę z włóczki. Nie ulegało wątpliwości, że dziewczynka została najpierw uduszona, a później sprawca zmasakrował jej głowę rzucając na nią płytę krawężnikową. Pies tropiący podjął ślad, ale stracił go po 700 metrach na ulicy Poznańskiej w Buku.

MAS/ip

Słowa kluczowe: Okrutne zbrodnie, głośne śledztwa, o których mówiła cała Polska,
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
  • samoobrona [0]
    Viola
    2014-04-25 15:06:32
    Dokładnie tak, samoobrony powinni uczyć w szkole na zajęciach z W-f. Gaz pieprzowy w tych czasach to konieczność. Sama noszę jeden w torebce.
  • s [0]
    lunatyk
    2014-04-25 02:00:11
    między innymi przez coś takiego uważam, że potrzebne nam są kursy samoobrony a kobietom gaz pieprzowy w torebkach.
Zobacz także
tunel aerodynamiczny Flyspot
Przeżyj przygodę życia w tunelu aerodynamicznym Flyspot Gdańsk

W Gdańsku otworzył się obiekt, który bez wątpienia przypadnie Ci do gustu! Poznaj tunel aerodynamiczny Flyspot!

Sportowa jazda BMW
Sportowa jazda BMW - prezent dla chłopaka na każdą okazję

Sportowa jazda BMW to idealna niespodzianka dla każdego chłopaka, który ceni sobie prędkość, elegancję i mocne wrażenia.

Domowa impreza sylwestrowa
5 tipów na udany Sylwester w domu

Domowa impreza dla kilku osób w ostatni wieczór w roku - co zrobić, aby była udana i żeby później wspominać tę noc pozytywnie?

Polecamy
pistolety ASG - gdzie kupić
ASG - rozrywka w terenie dla pasjonatów strzelanek i survivalu!

Na czym to wszystko polega i co jest potrzebne, żeby dołączyć do grona airsoftowców?

Ostatnio dodane
tunel aerodynamiczny Flyspot
Przeżyj przygodę życia w tunelu aerodynamicznym Flyspot Gdańsk

W Gdańsku otworzył się obiekt, który bez wątpienia przypadnie Ci do gustu! Poznaj tunel aerodynamiczny Flyspot!

Sportowa jazda BMW
Sportowa jazda BMW - prezent dla chłopaka na każdą okazję

Sportowa jazda BMW to idealna niespodzianka dla każdego chłopaka, który ceni sobie prędkość, elegancję i mocne wrażenia.

Popularne
"Obserwator czy uczestnik?" Częste pytanie w pracy Fotoreportera

Praca fotoreportera nie sprowadza się jedynie do rejestracji wydarzeń - zwłaszcza gdy tragedia się rozwija, staje przed nieuniknionymi dylematami etycznymi.