Dyskretny urok kalesonów
2006-11-28 13:58:53Nazywane bywają różnie. Z reguły niezbyt pochlebnie: kalesraki, długie majtki... Ale można je także dowartościować francusko brzmiącą nazwą - ineksprymable. Zapożyczenie nie przyjęło się jednak w naszym języku. Nie tylko dlatego, że to dość trudny wyraz. Główną przyczyną jest raczej fakt, że mało komu owa intymna część garderoby kojarzy się z paryską modą.
A nie kojarzy się z nią, bowiem zbyt często, gdy mowa o kalesonach, przed oczami staje nam kowboj rodem z filmów Sergio Leone. Kowboj ten ma na sobie coś na kształt śpiochów, które, nie zmieniane tygodniami, może nawet miesiącami, pełnią funkcję drugiej skóry. W nich kowboj przemierza westernowy świat, w nich śpi, a nawet się kąpie. Konotacje związane z tym obrazkiem nie są wesołe: nie dość, że „śpiochy" nie wyglądają zbyt męsko, to w dodatku śmierdzą.
Iście rewolucyjne zmiany nadeszły z rokiem 1901, kiedy to amerykańskie zakłady Hanes Knitting Company wprowadziły na rynek dwuczęściową kombinację męskiej bielizny. Nastała nowa era. „Śpiochy" rozpadły się ostatecznie na dobrze znane nam części garderoby: majtki, podkoszulki i, interesujące nas najbardziej - współczesne kalesony.
W wyniku niezrozumiałego dla mnie procesu, stały się one jednak czymś obciachowym. Trudno pojąć, dlaczego nawet wtedy, gdy w naszym kraju zaczynają się mrozy, niektórzy faceci wolą z zimna zgrzytać zębami, zamiast wskoczyć w ciepłe kalesonki. Po pobieżnym zapoznaniu się z opiniami znajomych wypada mi stwierdzić, że przede wszystkim chodzi - znowu!!! - o seks.
No bo... jak to wygląda? Wyobraź sobie pewną sytuację. Karnawał. Nie jesteś w Brazylii, więc zima trwa w najlepsze. Wychodzisz na imprezę. Ogólnie rzecz biorąc ubrałeś się tak, jak zwykle, ale żeby w wieku sześćdziesięciu lat nie walczyć z reumatyzmem, założyłeś również kalesony. Rozsądna decyzja, która świadczy o zapobiegliwości. Zabawa trwa. Poznajesz nowych ludzi, a wśród nich dziewczynę, wyraźnie dającą do zrozumienia, że ma ochotę poznać Cię nieco bliżej. I wtedy...
Właśnie wtedy większość facetów natrafia na wewnętrzny opór. „Co ona sobie pomyśli? Czy nie wyglądam jak koleś w rajtuzach? Będzie się ze mnie śmiała? Czy cały nastrój pryśnie, gdy zobaczy kalesony? Dlaczego nie ubrałem swoich najlepszych gatek?" Po tej serii druzgocących, metafizycznych pytań powinno się pojawić najważniejsze - czy kobietom tak naprawdę przeszkadza widok faceta w kalesonach? Śmiem zgadywać, że nie. Jeśli nie są to oczywiście „klasyczne" bladoniebieskie kalesony z dodatkiem polyestru kupione na targu u wietnamskiego handlarza.
Peany na cześć kalesonów należy zakończyć informacją, że ta kontrowersyjna część garderoby może również stanowić inspirację dla artystów. Przykład? Polska grupa punk-rockowa Kalesony Boga Wojny. Mocna, męska nazwa.
Eryk Chilmon (eryk.chilmon@dlastudenta.pl)
Fot. www.artbiznes.pl
Zdjęcie przedstawia obraz Małgorzaty Korenkiewicz "Chłop czy kalesony"