Patent na kobiety
2006-11-20 00:49:04Od męskich czasopism, portali internetowych i wszelkich innych mediów skierowanych do bardziej owłosionej części populacji, czytelnicy oczekują wyjaśnienia tajemnicy kobiecości. Co miesiąc rozemocjonowani panowie dowiadują się jak w kilku krokach zdobyć kobietę, a nawet jak z nią rozmawiać. Przy okazji mogą też dostać informację, że bycie tą bardziej owłosioną częścią nie świadczy już o męskości...
Słowem, faceci chcą się dowiedzieć jak być facetami i jak zrozumieć kobiety. Ciągłe ukazywanie się męskich gazet świadczy o tym, że obie te kwestie są dość skomplikowane, a właściwie to można mieć wątpliwości czy są w ogóle możliwe do rozwiązania. Jeśli nie, to wypada pogratulować pomysłu wydawcom i dziennikarzom męskich mediów.
Mi nie gratulujcie. Nie wiem jak być facetem, ani jak rozgryźć kobietę. Gdybym to wiedział, na pewno nie zajmowałbym się pisaniem felietonów... Koledzy z działu dlaFaceta też tego chyba nie wiedzą. I bardzo dobrze! Gdybyśmy się nawet i w stosunkach międzyludzkich posługiwali instrukcjami, to każdy z nas byłby równie wyjątkowy jak pralka czy lodówka. A nie o to przecież chodzi.
Chodzi o bliskość, zaufanie, intymność. W osiągnięciu tego nie pomoże żaden wszystkowiedzący, a nawet wszystkomający, dziennikarz. Ze zdumieniem przyznaję, że sam fakt pisania nie daje gwarancji napisania czegoś ciekawego. To jest z pewnością widoczne w tym felietonie, ale też w innych męskich mediach.
Niniejszy tekst jest np. słabo skomponowany, a autor sądzi, że jest mądrzejszy od innych piszących dla facetów. I każdy z nich mysli i robi dokładnie tak samo! Wymądrzamy się, budujemy teorie i klecimy wątpliwej jakości porady.
Po co to wszysko? Dla zysku, sławy? Gdzie tam, dla kobiet! To one są prawdziwymi adresatkami naszych wysiłków, dla nich staramy się odkryć kobiecość, obalić stereotypy i uprzedzenia. Niech widzą jacy jesteśmy dojrzali, jak dużo o nich wiemy. Pisząc o tym jak zdobyć kobiety, sami próbujemy to robić. I jak wszystkim innym, raz się nam udaje, raz nie...
Jak więc mogę wytłumaczyć się ze stwierdzenia, że nie wiem jak rozgryźć kobietę? Przecież powinienem mieć jakiś patent. Najlepiej niestandardowy, mówiący o niuansach kobiecego intelektu. Tak, żeby było widać, że ja wiem więcej, że jestem doświadczony, że rozumiem kobiecą naturę, co pozwoli na wyjątkowe porozumienie.
Niestety, nie mam przepisu – każdą kobietę trzeba rozgryzać oddzielnie; żmudnie, bez gwaracji powodzenia. Ale zaraz... to jest ten mój patent! Jednak się wymknął do sfery publicznej. Ale to nie facetom go zdradzam...
Marcin Gębicki (marcin@dlastudenta.pl)
Słowem, faceci chcą się dowiedzieć jak być facetami i jak zrozumieć kobiety. Ciągłe ukazywanie się męskich gazet świadczy o tym, że obie te kwestie są dość skomplikowane, a właściwie to można mieć wątpliwości czy są w ogóle możliwe do rozwiązania. Jeśli nie, to wypada pogratulować pomysłu wydawcom i dziennikarzom męskich mediów.
Mi nie gratulujcie. Nie wiem jak być facetem, ani jak rozgryźć kobietę. Gdybym to wiedział, na pewno nie zajmowałbym się pisaniem felietonów... Koledzy z działu dlaFaceta też tego chyba nie wiedzą. I bardzo dobrze! Gdybyśmy się nawet i w stosunkach międzyludzkich posługiwali instrukcjami, to każdy z nas byłby równie wyjątkowy jak pralka czy lodówka. A nie o to przecież chodzi.
Chodzi o bliskość, zaufanie, intymność. W osiągnięciu tego nie pomoże żaden wszystkowiedzący, a nawet wszystkomający, dziennikarz. Ze zdumieniem przyznaję, że sam fakt pisania nie daje gwarancji napisania czegoś ciekawego. To jest z pewnością widoczne w tym felietonie, ale też w innych męskich mediach.
Niniejszy tekst jest np. słabo skomponowany, a autor sądzi, że jest mądrzejszy od innych piszących dla facetów. I każdy z nich mysli i robi dokładnie tak samo! Wymądrzamy się, budujemy teorie i klecimy wątpliwej jakości porady.
Po co to wszysko? Dla zysku, sławy? Gdzie tam, dla kobiet! To one są prawdziwymi adresatkami naszych wysiłków, dla nich staramy się odkryć kobiecość, obalić stereotypy i uprzedzenia. Niech widzą jacy jesteśmy dojrzali, jak dużo o nich wiemy. Pisząc o tym jak zdobyć kobiety, sami próbujemy to robić. I jak wszystkim innym, raz się nam udaje, raz nie...
Jak więc mogę wytłumaczyć się ze stwierdzenia, że nie wiem jak rozgryźć kobietę? Przecież powinienem mieć jakiś patent. Najlepiej niestandardowy, mówiący o niuansach kobiecego intelektu. Tak, żeby było widać, że ja wiem więcej, że jestem doświadczony, że rozumiem kobiecą naturę, co pozwoli na wyjątkowe porozumienie.
Niestety, nie mam przepisu – każdą kobietę trzeba rozgryzać oddzielnie; żmudnie, bez gwaracji powodzenia. Ale zaraz... to jest ten mój patent! Jednak się wymknął do sfery publicznej. Ale to nie facetom go zdradzam...
Marcin Gębicki (marcin@dlastudenta.pl)