Tatuaże, body art., modyfikacje ciała – w jakim kontekście postrzegana jest ich obecność dzisiaj?

Częto słyszymy, że "kończy się moda na ..." lub "powraca moda na ..." - można zastosować to  do odzieży, fryzury, jedzenia, nawet do sportu, jednak nie do mody na tatuaż, piercing czy innych form ozdabiania ciała. Permanentne modyfikacje, mimo, że od wielu lat znane, nie tracą na swojej popularności. Wydawać by się mogło, że powszechnie obecne ozdoby nikogo już nie dziwią, nie szokują, nie wywołują negatywnych opinii. Ale czy na pewno?

Na wstępie warto jest odróżnić body art od tatuowania imienia Sebka, opatrzonego dmuchawcami i znakiem nieskończoności. Tatuaże tego typu w ciągu ostatnich kilku lat bardzo zyskały na popularności, nie dziwią i nie szokują nikogo na dzielni.

Nieco inaczej jest w przypadku modyfikacji na większą skalę, które najczęściej są też bardziej widoczne, kolorowe, przyciągające. Decydując się na tatuaż, tunele czy kolejny kolczyk, niejednokrotnie słyszymy wątpliwości, co do słuszności naszej decyzji. Podobnie jest w przypadku „pierwszych razów”, kiedy ciężko nam jest się zdecydować, bo słyszeliśmy tak wiele historii o braku profesjonalizmu, złych decyzjach, czy źle zrobionych przekłuciach, przecięciach etc. Ale co, kiedy już jesteśmy pewni na 100%? Uspokojenie rodziców i dziadków, że nie jesteśmy bandziorami i nie umrzemy od kolejnej dawki tuszu pod skórą, to już połowa sukcesu. Gorzej może być z życiem „po” – i w tym momencie niestety, pojawiają się wątpliwości dotyczące opinii publicznej, a konkretnie mówiąc – pracodawców. W większości profesji, nawet ozdoby, których na pierwszy rzut oka nie widać, nie są szczególnie mile widziane. Modyfikacje ciała nie są już na szczęście traktowane jak pamiątki po trudnej przeszłości, jednak nawet będąc oceniane w kategorii „ozdób”, niekoniecznie przekonują innych. A szkoda, bo potrafią być małymi dziełami sztuki i o dziwo, nikomu krzywdy nie robią.

Fani filmu "Terminator" doceniają styl biomechaniki, która tworzy iluzję za pomocą tatuowania części mechanicznych; miłośnicy zwierząt czy portretów lubią tatuaże w stylu realistycznym, które zostawią na ich ciele na zawsze cząstkę czegoś ważnego. Niektórzy ozdabiają ciało w widocznych miejscach np. na twarzy, szyi, dekolcie inni zaś starają się schować np. tatuaże na plecach, łopatkach, wewnętrznej stronie rąk. Mimo bólu, body art wciąga. Rzadko można spotkać osobę, która by była zaspokojona po pierwszym tatuażu czy kolczyku. Nie dziwi też już nikogo wizerunek Kat von D, Monami Frost, muzyków czy reszty członków popkultury, na których niejednokrotnie później wzorują się fani. Ale nadal – czy spowszechnienie takiego wizerunku odbija się realnie na zaakceptowaniu go?

Mimo sprzecznych opinii, ostatnie słowo należy do nas, w końcu to nasze wybory i nasze ciało. Nie warto ulegać otoczeniu, ale z drugiej strony nigdy nie decydujmy się na ozdabianie ciała, aby zrobić komuś na złość. A w pierwszej kolejności pamiętajmy o tym:
 
- bezpieczeństwo całego procesu zależy przede wszystkim od osoby, która wykonuje nam daną modyfikację, więc jeśli już się na nią zdecydujesz, nie idź do pierwszego lepszego salonu

- weź pod uwagę wszystkie zdrowotne przeciwwskazania, ale także, i co bardzo ważne – stosuj się do wszystkich poleceń już PO wykonaniu modyfikacji. Często to właśnie od pielęgnacji i dbania o przekłucie czy tatuaż, zależy, czy będzie wyglądał i „funkcjonował” prawidłowo.

-  pamietaj, że to co robisz, w tym tatoo, kształtuje twój wizerunek w świadomości innych ludzi i zostaje z tobą na bardzo długo. Prześpij się z tą decyzją kilkadziesiąt razy, zanim ruszysz do studia.

-  praca – to kolejny wątek. Jeśi jesteś pracownikiem urzędu, szkoły, szpitala lub zajmujesz inne „poważne stanowisko”, musisz przestrzegać pewnych norm, w tym tych dotyczących wyglądu zewnętrznego. Miej świadomość trudności np. podczas poszukiwania pracy.


RN/MP

pexels.com