3, 2, 1... skacz!
2007-01-03 10:37:46Kontynuatorami tej zabawy mieli być ludzie na całym świecie. Wszak choćby Marco Polo ponoć w czasie swych wspaniałych wędrówek napotkał szczep murzyński wykonujący obrzędowe skoki przy pomocy wielkiego parasola wykonanego z palmowych liści i bambusowego drążka. Echo tej fascynacji odnajdziemy także w szkicach, projektach i pracach Leonardo Da Vinci, czy Fausto Verancio de Sebenico. Wkrótce jednakże, pomijając legendy i teoretyczne plany wielkich uczonych, zaczęto coraz chętniej prowadzić prace praktyczne na tym polu. I skakać.
Początkowo spadochron miał służyć w celach ratunkowych, przy awariach balonów, czy też wkrótce przy nowym wynalazku, jakim wówczas były samoloty. Z czasem jednak dostrzeżono, iż może to być wspaniały środek transportu ludzi i towarów, który to fakt wykorzystali w 1941 roku niemieccy komandosi zdobywający Kretę, czy alianccy wyzwoliciele zrzuceni nad Normandią w 1944. To jednak nie wszystko. Ten piękny, rozłożysty parawan, mogący unosić człowieka w powietrzu przez długie, długie minuty, to dozownik sporej dawki adrenaliny. To emocje. To sport. Dlatego, mimo deficytu wojen i awarii aeroplanów, skacze się dziś coraz to częściej.
Współczesne spadochroniarstwo oferuje nam znacznie szerszy wachlarz możliwości, niż miało to miejsce kilkadziesiąt lat temu. Jakość sprzętu, jak i jego różnorodność, zdecydowanie wzrosła, spadła za to cena, otworzono niebo dla zwykłych cywili i każdy zdrowy, o odpowiednich chęciach i siłach nerwowych, oraz oczywiście po odpowiednim przeszkoleniu, może wykonać ten wspaniały wyczyn bez większych obaw o konsekwencje dla swego zdrowia. Bo wbrew pozorom jest to zabawa bardzo bezpieczna, o nikłym stopniu wypadkowości, wszak jak pokazują statystyki prędzej można zginąć pod kołami rozpędzonego auta, czy topiąc się w wartkim nurcie rzeki, niż pod czaszą źle otwartego spadochronu. Ale i tak strach i adrenalina, jaka temu towarzyszą, są nieziemskie.
Skakać można dowolnie, zachowując oczywiście pewne normy bezpieczeństwa, biorąc na poprawkę własne możliwości i umiejętności. Ale i można skakać w zgodzie z określonymi regułami sportowymi. Dlatego udostępniono chętnym wiele różnorodnych dyscyplin, jak choćby klasyczna celność lądowania, czy akrobacje w powietrzu. Te ostatnie można wykonywać na dwojaki sposób, przykładowo tak, jak określone jest to w zawodach CRW - czyli grupowym wykonywaniu określonych figur przy otwartych spadochronach. Bądź przy zamkniętych, w czasie swobodnego spadania, czyli tzw. RW, Freestyle - oba jako grupowe wykonywanie określonych figur, Skysurfing - podniebny surfing na desce, oraz Freeflying - czyli formowanie wyznaczonych konfiguracji przez dwóch skoczków. Do tego dorzućmy B.A.S.E., tj. skakanie z obiektów stałych, takich jak wysokie budynki, wieże, anteny, czy złowieszcze klify, bądź też Speed skydyving, w którym to głównym zadaniem jest bicie rekordów prędkości, a osiągają one nawet do 500 km/h, i będziemy mieli całkiem niezłą plejadę.
Jeśli i tego mało, organizatorzy proponują także wieloboje znane w swych zasadach, choćby z mistrzostw lekkoatletycznych. Lecz z nieco innymi dyscyplinami. Możemy powalczyć w wieloboju spadochronowym, w którego skład wchodzą takie konkurencje jak celność lądowania indywidualna i grupowa, pływanie stylem dowolnym na 100 metrów, bieg przełajowy na odległość 3 kilometrów oraz strzelanie z karabinka sportowego do tarczy odległej o 50 metrów. Dla zwolenników zimowych szaleństw oferuje się dwubój para-ski, tj. celność lądowania plus slalom gigant.
Spadochroniarstwo to dziś zbyt szerokie pojęcie, by mówić o nim, jako o jednej, całkiem jednolitej ekstrawagancji. Ono jest wielobarwne. Dzisiejsza dostępność do cudów nauki i techniki czyni z tego coraz to popularniejszą zabawę i sposób na umilenie sobie wolnego czasu. Na relaks. Coraz mniejszą rolę odgrywają tu kwestie zdrowotne, bo i skaczą ludzie niepełnosprawni, czy problemy z pieniędzmi, bo i sprzęt nie osiąga już tak zawrotnych cen, dzięki czemu staje się znacznie bardziej dostępny niż jeszcze kilkanaście lat temu. Pozostaje jednak nadal ten jeden jedyny problem. Przełamać strach. Przekroczyć krawędź własnych leków i poszybować w dół.
Tomasz Merwiński
(tomasz.merwinski@dlastudenta.pl)