Piłka nożna wróciła! Wnioski po meczach Bundesligi

16 maja 2020, po 66 dniach przerwy, powróciły rozgrywki w jednej z najlepszych lig europejskich - Bundeslidze. Ekstraklasa niemiecka wprowadziła cały szereg obostrzeń, by mecze odbywały się w sportowej, ale bezpiecznej atmosferze. Piłkarze grają oczywiście przy pustych trybunach, ale nie tylko ten fakt sprawia, że obecnie oglądanie rozgrywek jest kompletnie innym doświadczeniem niż przed pandemią koronawirusa. Oto kilka cech charakteryzujących nową rzeczywistość w piłce nożnej.

Bez kibiców = bez emocji?

Już w sobotę 16 maja w bardzo wyczekiwanych derbach Borussia Dortmund - Schalke 04 zobaczyliśmy widowisko, które... rozczarowało. Zazwyczaj takie starcia, nawet jeśli piłkarsko stoją na przeciętnym poziomie, dostarczają ogromnych emocji. Tymczasem okazało się, jak szalenie istotni w sporcie, tym bardziej w piłce nożnej, są kibice na trybunach. Teraz mecze wyglądają jak sparingi i siłą rzeczy ogląda się je jak sparingi. Podświadomie nie jesteśmy w stanie zaangażować się w widowisko sportowe, które przypomina mecz drużyn osiedlowych na orliku, kiedy słyszymy pojedyncze pokrzykiwanie zdenerwowanych tatusiów. W oglądaniu nie pomaga też aktualna forma większości piłkarzy, którym jeszcze trochę czasu zajmie właściwe "poczucie" piłki i zgranie z kolegami, ale o tym w kolejnym punkcie.

Każdy na innym etapie

Wspomniany mecz był rozczarowaniem nie tylko dlatego, że wizualnie wyglądał jak sparing, ale niestety także sportowo, był to wyjątkowo jednostronny pojedynek. Zespół BVB z łatwością strzelał kolejne gole znacznie słabiej prezentującej się Schalke 04. Jak na dłoni widać teraz, który zespół przeszedł przez dwumiesięczną przerwę bez treningów suchą nogą, a komu siedzenie w domu wyraźnie zaszkodziło. TSG 1899 Hoffenheim poległo z Herthą Berlin 0:3 także w jednostronnym meczu, a Bayern Monachium zabrał piłkę drużynie FC Union Berlin (64% posiadania) i wygrał pewnie choć bez pięknej gry 2:0. Minie jeszcze sporo czasu, aż wszyscy piłkarze wrócą do optymalnej formy.

Ach, te cieszynki...

W związku z wytycznymi Bundesligi, zawodnicy nie mogą padać sobie w ramiona celebrując strzelone gole. Z tego powodu już w tej kolejce mogliśmy podziwiać całą paletę pomysłowych "cieszynek", podczas których strzelec gola odgrywa z kolegami jakieś nietypowe scenki, którym bliżej do spektaklu teatru pantomimy niż do prawdziwej radości z bramki w meczu o punkty. Są też tacy, jak Robert Lewandowski, który po golu przybijał "piątki" łokciem, albo tacy, którzy po prostu się zapominają, jak zawodnicy Herthy Berlin całujący się i wskakujący sobie na plecy po bramkach, za co (absurd) musieli później oficjalnie przepraszać. Reszta na ten temat poniżej.

#niedotykaj

Kuriozum - tylko tak można podsumować wytyczne zabraniające piłkarzom dotykania się wzajemnie podczas meczu, przed meczem i po meczu. Nie ma witania się zespołów przed zawodami, nie ma gratulowania sobie po ostatnim gwizdku i nie ma spontanicznej radości po golach, ale jest faulowanie, jest stanie ramię w ramię w murze przy rzutach wolnych i przepychanki w polu karnym podczas rzutów rożnych. Zatem, co z tego, że rezerwowi siedzą na trybunach w maseczkach ochronnych, odległości co trzy krzesełka, skoro zaraz po wejściu wpadają w wir boiskowej walki na 100% (okej, obecnie to na 75%)? Jaki cel mają te przepisy, oprócz popisów, że u "nas jest najbezpieczniej, więc gramy jako pierwsi w Europie"? A najbezpieczniej nie jest. Jak czytamy na www.tvp.info - W ciągu ostatniej doby w Niemczech potwierdzono 342 nowe przypadki zakażenia koronawirusem – poinformował Instytut im. Roberta Kocha w Berlinie. Tym samym liczba zakażonych od początku epidemii wzrosła do 174 697. Zmarło 21 osób. (stan na 18 maja 2020).

Michał Derkacz

fot. instagram.com