A Ty którym jesteś mężczyzną?
2007-11-27 14:58:58Kiedyś podział był prosty. Istnieli normalni, stereotypowi faceci i „ci, co się myją" czyli metroseksualiści. Moda się jednak zmieniała, panowie zmieniali styl, a różnoracy „badacze rzeczywistości" zarabiali na chleb, wymyślając coraz to nowe nazwy. I tak nagle nastąpił wysyp technoseksualistów, uberseksualistów czy innych heteropolitanów.
Zapraszam więc na mały przegląd typów męskości (aktualny na listopad 2007, zdaję sobie sprawę, że zapewne za miesiąc pojawi się w tej dziedzinie coś nowego)
Mestroseksualizm - metroseksualista, jaki jest, każdy widzi. Gładkie ciało, wymuskana fryzurka (mile widziany quasi-irokez - w końcu nic jest modniejsze niż stylizowanie się na buntownika) i pół Sephory na półce w łazience. Z tzw. „Prawdziwym Facetem" niewiele ma wspólnego - koła w samochodzie nie wymieni (bo się może spocić), słoika z ogórkami nie odkręci (złamany paznokieć), skoszenie trawnika grozi zatkanymi porami, a z obsługą sprzętów elektrycznych ma tyle wspólnego co podczas comiesięcznych zabiegów mikrodermobrazji.
Społeczeństwo zwykle myli ich z „przegiętymi" homoseksualistami. Metroseksualiści są jednak stuprocentowo straight, wykorzystują po prostu (a raczej wykorzystywali, gdyż moda na bycie metro przeminęła) popularność na „chłopków roztropków".
Technoseksualizm - gdy w 2003 roku termin „metroseksualizm" został wybrany Słowem Roku, popularność tego trendu zaczęła gwałtownie spadać. Szybko więc gogusiowaci chłopcy wymyślili sobie nowe hobby - elektroniczne gadżety i w ten sposób zaistniał technoseksualizm. Przedstawiciele tego gatunku dalej modelują sobie brwi i co tydzień sprawdzają sobie grubość tkanki tłuszczowej na wychudzonym (lub przeciwnie - przesadnie umięśnionym) brzuchu, jednak czynią to w otoczeniu najrozmaitszych nowoczesnych (i koniecznie dodajmy drogich) zabawek. Jeszcze przed europejską premierą byli posiadaczami iPhone'a, a ich zegarek nie tylko zapamiętuje kilkadziesiąt międzyczasów, ale również można w nim zapisać ponad trzysta numerów telefonów i sprawdzić, jak w ciągu dnia zmieniała się ciśnienie atmosferyczne.
Uberseksualizm - typ ten niewiele ma wspólnego z nitcheanskim ubermenschem. W zamierzeniu łączy najlepsze cechy metroseksualisty (dba o higienę, potrafi dobrać kolor butów do koloru marynarki i jest wrażliwy) i jednocześnie zachowuje się (albo stara się zachowywać) jak normalny facet - w ciągu kilku sekund potrafi zdecydować, przy którym stoliku w restauracji chce usiąść i nie rozkleja się na widok szczeniaczka. Do tego dobrze zarabia, ma wysoką pozycję społeczną i bryluje w towarzystwie.
Softmacho - na pierwszy rzut oka nazwa kojarzy się z oksymoronem. Bo i jak macho może być miękki? Wyrósł on w momencie, gdy po wszystkich metro-, techno i innych uberseksualistach kobiety zatęskniły za prawdziwymi mężczyznami. Takimi, którzy gdy idą z kumplami na małe jasne, nie zamawiają piwa z sokiem, nie wiedzą co to - a tym bardziej nie poddają się - zabiegowi filldermy z peelingiem kawitacyjnym i bez grymasu obrzydzenia na twarzy wypatroszą karpia na Wigilię.
Softmacho jest szorstki, agresywny i zdecydowany. Okazuje przy tym szacunek kobietom i nie śmierdzi potem (chociaż już kilkudniowy zarost jest jak najbardziej na miejscu).
Pamiętacie zdjęcia polującego i łowiącego ryby Władimira Putina? Macie typowy przykład softmacho!
Heteropolitarność - oto kolejna próba nazwania połączonych najlepszych cech metro i normalnego faceta. Heteropolitanin ceni sobie wysoko życie rodzinne, ciężko pracuje, ale zawsze znajdzie czas dla żony i dzieci. Dla swoich latorośli nie jest suchym i ostrym autorytetem, ale dobrym kumplem (z drugiej strony potrafi też, gdy wymaga tego sytuacja, huknąć).
Heteropolitatanin niekoniecznie zawsze był aniołkiem. Młodość miał „chmurną i durną", eksperymentował z różnymi substancjami, lubił „poszumieć", ale od tamtej pory dojrzał i przewartościował swoje priorytety.
Emoseksualizm - trend głównie dla osobników między 11 a 20 rokiem życia. Emo-boye (należy pamiętać, iż istnieje również duża grupa Emo-girlów) są „niezrozumiani", mają „piękną duszę" i są hipergigabardzoniesamowiciemaxi wrażliwi. Swojej wrażliwości dają upust na blogach, na których piszą, że nikt ich nie rozumie, ich życie jest pasmem udręk i cierpień, a wszystko to okraszają fotografiami łez i kropel krwi.
Emo-chłopcy (bo na pewno nie mężczyźni) nie czują żadnych oporów, by kraść swoim mamom kosmetyki, a później robić sobie „super-mroczny" makijaż (który notabene i tak skryje bujna czarna grzywka). Nie są również zbyt popularni wśród innych członków społeczeństwa. Często słyszą wyzwiska „ciota" czy „pedał" - często padające również z ust homoseksualistów.
Retroseksualizm - przez niektórych uważany za nowy typ męskości, więc w tym przeglądzie musiał się znaleźć. Trend wojujących przeciwników „propagandy homoseksualnej", „parad równości" i innych „zboczeń". Retroseksualiści tęsknią za XIX-wieczną moralnością, są konserwatywni, wielu zarzuca im też nietolerancje wobec wszystkich, którzy myślą inaczej od nich. Kobietom najchętniej założyliby ciasny gorset i sprowadzili do roli kury domowej.
A pomyśleć, że facet kiedyś był po prostu facetem...
Marcin Szewczyk
(marcin.szewczyk@dlastudenta.pl)
Fot. pardon.pl