Chippendale: Kobiety potrafią przekraczać normy
2012-01-17 08:31:00Maciej „Labrada” Kuchta jest tancerzem erotycznym, tzw. „chippendalesem”, założycielem grupy Guardian Angels. Pochodzi z Warszawy i będzie reprezentować województwo Mazowieckie na Mistrzostwach Polski „Chippenales”, które odbędą się 20 stycznai we Wrocławiu.
Maciej „Labrada” Kuchta - zobacz zdjęcia>>
Jak się zaczęła Twoja przygoda z tańcem erotycznym?
Właściwie to sytuacja mnie do tego zmusiła. Studiowałem polonistykę w trybie zaocznym, do tego pracowałem, ale i tak nie starczało mi na życie. Wszystko przeliczałem na chleb i zupki chińskie. Nie jeździłem nawet do domu, do rodziców, bo bilet kosztował mnie kilkanaście zupek – taki miałem przelicznik (śmiech). Zawsze lubiłem taniec, więc pomyślałem, że dorobię sobie właśnie w ten sposób. Wysłałem ogłoszenie do gazety, pierwsze zlecenie, potem drugie, trzecie i... już się potoczyło. Złapałem bakcyla i cieszyłem się z łatwych pieniędzy, bo to są łatwe pieniądze, jeśli ma się do tego dystans i predyspozycje.
Czy tańczenie przed dziewczynami to dla Ciebie powód do wstydu? W powszechnej świadomości funkcjonujesz na równi z żigolakiem, szczególnie w opinii mężczyzn.
Z tego tematu mógłbym spokojnie napisać pracę magisterską z socjologii albo psychologii. Owszem, stereotypy są mocno w społeczeństwie zakorzenione, ale mogę tylko ubolewać, że ludzie się nimi posługują. Często słyszę w klubach jakieś docinki, ale to dlatego, że większość osób nie potrafi zrozumieć, że mamy tu do czynienia z kanonem, konwencją. Tak, jak aktor w teatrze odgrywa rolę, tak ja na czas pracy zamieniam się w chippendalesa. Jeżeli mnie można dowolnie lżyć, bo ubieram stringi do tańca, to co powiedzieć o aktorach, którzy czasem chodzą po scenie nago? Poza tym mało kto wie, jak ciężka jest to praca. Ile trzeba układać choreografię, ćwiczyć gotowy układ, trenować na siłowni. Panowie zazwyczaj mają problem ze zrzuceniem niewielkiego brzuszka, a ja muszę na każdy występ przyjść w perfekcyjnej formie. To się samo nie robi.
Zdarzały się nieprzyjemne sytuacje z panami, którzy ci docinali albo po prostu wyzywali?
Zdarzały się, zdarzają i będą się zdarzać. Najczęściej powtarza się podobny scenariusz. Kiedy schodzimy ze sceny w klubie, jakiś chłopak, który chce chyba zaplusować u swojej dziewczyny, pod nosem rzuca do nas „pedały!” albo coś zbliżonego. Zwykle puszczamy to mimo uszu, ale zdarza się, że do takiej osoby podchodzę, patrzę mu prosto w oczy i proszę, żeby powtórzył mi to w twarz, a nie mruczał coś zza pleców swojej dziewczyny. I nigdy nie powtarza, chociaż stoję przed nim w samych stringach.
A co z kobietami? Zdarzają się takie, które nie bawią się dobrze podczas Twojego występu?
Bywa różnie. Mogę powiedzieć, że skuteczność mam dobrą, bo zazwyczaj wszystkie klientki są zadowolone. Zdarzają się jednak sytuacje, gdy dziewczyny zapraszają mnie na wieczór panieński... zbyt wcześnie. Na przykład spotykają się o godzinie dwudziestej, impreza jeszcze się dobrze nie rozkręciła, a już o 21. przychodzę ja. Czuję wtedy, w trakcie występu, że coś jest nie tak, że niby wszystko robię dobrze, ale nie ma sprzężenia zwrotnego ze strony dziewczyn.
A w drugą stronę to też działa? Sprzężenie zwrotne bywa zbyt duże?
Czasami tak. Panowie na wieczorach kawalerskich bywają zbyt... nachalni, analogicznie kobietom na wieczorach panieńskich też zdarza się przekraczać pewne normy, ale to już taka specyfika tych imprez. Nie ma co się na to obrażać. Zresztą wszystko jest kwestią doświadczenia – mając na koncie setki występów, łatwiej jest mi sobie radzić w takich sytuacjach. Poza tym znaczenie ma też konwencja. Kiedy występuję, np. w stroju policjanta, bez trudu udaje mi się temperować zapędy zbyt rozochoconych pań.
Czy Twoje występy kończą się czasem znajomością z Twoimi klientkami? A mówiąc wprost – czy je podrywasz?
Absolutnie nie. Trzeba oddzielić pracę od życia prywatnego. Poza tym, mam na tyle dużo pewności siebie, że mogę podrywać dziewczyny stojąc w kolejce po bułki w piekarni. Nie widzę powodu, dla którego miałbym się uciekać do rozbierania się przed kobietą, żeby zaciągnąć ją do łóżka.
Za tydzień (20 stycznia) czeka Cię udział w Mistrzostwach Polski Chippendales we Wrocławiu.
I już nie mogę się go doczekać. Po pierwsze Wrocław to fantastyczne miasto, do którego zawsze jeżdżę z przyjemnością. Występowałem tam kilkanaście razy i zawsze atmosfera była bardzo przyjemna – jestem przekonany, ze teraz również tak będzie.
Po drugie rzadko mam okazję wystąpić przed tak ogromną publicznością. Hala Orbita może pomieścić 4 tysiące ludzi – wierzę, że wypełni się do ostatniego miejsca.
Po trzecie każdy chce być najlepszy w tym, co robi, bez względu na to, czym się zajmuje. Skoro mam okazję sprawdzić się z Polską czołówką w tej dziedzinie, to będzie to dla mnie bardzo prestiżowy występ. Od dłuższego czasu szlifuję swoje układy choreograficzne przygotowane specjalnie na tę okazję i mam nadzieję, że spodobają się publiczności.
Rozmawiał Dawid Miązek