Fenomen "Kevina samego w domu"
2015-12-10 10:56:22Kiedy kilka lat temu jedna z popularnych polskich stacji telewizyjnych zapowiedziała, że „Kevina nie będzie”, Internauci podnieśli alarm i wymusili wyświetlenie sympatycznej komedii podczas świąt.
W filmie "Kevin sam w domu" i jego godnej kontynuacji, "Kevin sam w Nowym Jorku" na pierwszy rzut oka nie ma nic szczególnego. Ot, komedia jakich wiele, wyprodukowana na przełomie lat ’80 i ’90. A jednak świat oszalał na jej punkcie i wiele osób nie wyobraża sobie świąt bez "Kevina". Dlaczego ten film jest aż tak popularny?
Większość osób domagających się Kevina co roku to ludzie, którzy w jego towarzystwie dorastali. Poza tym sama postać głównego bohatera uosabia wszystko, o czym marzy każdy dzieciak – uwolnić się od reżimu rodziców, zostać samemu w domu i rządzić po swojemu, jeść co się chce, mieć dostęp do zapasów gotówki… Jak to śpiewał kabaret Tey: "starych ni ma, chata wolna ojjj, będzie bal!". Kto z nas nie fantazjował kiedyś o tego typu wolności?
W dodatku Kevin uosabia te cechy, których również pragnęliśmy w młodszym wieku – rezolutność i pomysłowość, przy jednoczesnym przeżywaniu niesamowitych przygód. Przyznajmy to głośno – każdy z nas chciał kiedyś być Kevinem. A oglądając produkcję w reżyserii Chrisa Columbusa możemy chociaż na chwilę wrócić pamięcią do dziecięcych czasów i marzeń.
JM
fot. flickr.com