Nie uczę sztuki zaliczania panienek
2008-11-28 09:16:33Damian (znany w społeczności uwodzicieli jako Feniks) prowadzi szkołę uwodzenia. Chociaż sam, jak wyznaje, nie lubi słowa „uwodzenie". Woli mówić o „budowaniu pozytywnych relacji z kobietami".
dlaStudenta.pl: - Znasz film „Hitch"?
Damian: - Tak, widziałem, doskonały film. Jest on oparty na historii prawdziwego PUA (Pick-Up-Artist - artysta podrywu przyp. M.S.), Davida Wyganta, dziś 46-letniego faceta. Bardzo pozytywny film, świetnie ukazuje podejście do tematu.
- A czujesz się takim polskim Hitchem?
Polski Hitch... Wiesz, to terminologia, której staram się unikać. Dodawanie przedrostka „polski" kojarzy mi się z nieudolnymi próbami doganiania zachodu. Ja wolę tworzyć nową jakość. Z resztą, pewnie ktoś już sobie wziął tytuł „polski Hitch" (śmiech).
- Bohater filmu Andy'ego Tennanta nie pomagał nigdy mężczyznom, którym zależało wyłącznie na zaliczeniu panienki.
Akurat tutaj z ekranowym Hitchem się zgadzam. Bowiem pozytywne nastawienie do kobiet jest dla mnie najważniejsze. Zdarzyło mi się, że zakończyłem współpracę z jednym chłopakiem już po pierwszym pytaniu. Brzmiało ono „czy ty w ogóle lubisz kobiety?". I po całej jego mimice, mowie ciała widziałem, że on kobiet zwyczajnie nie lubi, a z pewnością już ich nie szanuje. A w całej tematyce uwodzenia chodzi w końcu o to, aby fajni, sympatyczni ludzie mogli zbudować cos fajnego, opartego na zasadach szczerości, uczciwości i wzajemnego szacunku.
- Więc zwykle odmawiasz mężczyznom nastawionym jedynie na zaliczenie jak największej ilości panienek?
Staram się unikać mężczyzn, którzy wysyłają negatywną energię w tym temacie. Nie jestem jednak w tej kwestii jakimś konserwatystą. Nie mam nic przeciwko temu, jeśli dwóm osobom pasują jednonocne szybkie erotyczne przygody. Jeśli jednak ktoś zamierza jedynie przespać się z kobietą, a później wyrzucić ją z mieszkania, zachowuje się jakby sikał do wspólnego basenu, psuł nasze wspólne środowisko. Później świat wypełniają skrzywdzone kobiety, które potrzebują pomocy psychoterapeutów, bo trafiły na swojej drodze na jakiegoś pajaca.
Słowniczek podrywacza attraction - faza wzbudzenia zainteresowania w kobiecie |
- Co polscy faceci najczęściej robią źle?
Po pierwsze, udają, że chodzi o coś innego niż nawiązanie z kobietą relacji intymnej. Po co dziewczyny się stroją i szykują na randkę? Żeby zobaczyć, jak on żre obiad za 100 zł? Czy facetom chodzi o to, żeby wręczyć jej zestaw badyli? Kolejna sprawa to brak dotyku. To z tego powodu mężczyźni bardzo często lądują w szufladce z napisem „przyjaciel".
- Ale przecież wszystkie poradniki, cała prasa kolorowa pisze, że najważniejsza jest rozmowa, emocjonalne połączenie.
I w tym momencie faceci zamiast okazywać dziewczynom swoje zainteresowanie, zaczynają gadać, gadać i gadać. W swoich szkoleniach skupiam się przede wszystkim na eskalacji dotyku. Dotyk bowiem czyni cuda, miałem tego liczne przykłady. To uczciwe postawienie sprawy, jasny sygnał: „jesteś piękną kobietą, podobasz mi się, chce nawiązać z Tobą relacje na poziomie fizycznym". Udawanie, że nie chodzi o seks, jest bezsensowne.
- O dotyk jednak trudno, zwłaszcza teraz, w dobie uwodzenia przez Internet.
Bawienie się w uwodzenie przez Internet jest dla mnie wielką bzdurą. Codziennie tysiące kobiet ubiera niewygodne ciuchy, nakłada na siebie makijaż, chodzi w niewygodnych butach, licząc na to, że to właśnie dziś spotka swojego księcia, faceta, z którym będą mogły spędzić czas. A w tym samym momencie faceci siedzą na portalach społecznościowych i innych serwisach randkowych, kombinując jak napisać do dziewczyny. A później spędzają czas po dwóch różnych stronach sieci, tworząc halucynacje, fałszywe wizje drugiej osoby.
- A nie chodzi tu po prostu o pewność siebie? Odrzucenie przez Internet jest mniej bolesne i co najważniejsze - jeśli się już zdarzy, jest anonimowe.
Zawsze powtarzam osobom, z którymi współpracuję: Nigdy nie można warować się jak w jakimś forcie. W swojej „karierze" byłem spławiony setki razy. Ale co z tego? Kiedy wchodzę do klubu, to ja się świetnie bawię, podczas gdy inni skupiają się na bronieniu piwa. I rozmyślaniu: Gdybym lepiej wyglądał, miał samochód, więcej kasy... A to wszystko gówno prawda! Cudowne, doskonale ubrane dziewczyny przychodzą do klubu tez po to, żeby kogoś poznać. Należy pozbyć się tych dziwacznych wewnętrznych blokad, które wpoiło nam społeczeństwo.
- Więc uważasz, że każdego chłopaka da się przeszkolić tak, żeby stał się normalnym, pewnym siebie facetem?
Tak, każdego można tego nauczyć. To tylko kwestia czasu i samozaparcia.
- Nawet jeśli wygląda się jak Quasimodo?
Zobacz kiedyś w Internecie zdjęcia największych uwodzicieli, takich jak Neil Strauss, David X, Ross Jeffries, Mystery, Johny Soporno. Widywałem łysiejących brzuchaczy, którzy mieli naprawdę świetne relacje z kobietami. Wygląd jest jak sportowy samochód - jeśli nie umiesz jeździć, to nigdy w pełni nie wykorzystasz jego potencjału. Kobiety nie skupiają się na wyglądzie tak bardzo jak my. Kochają nas bardziej za emocje, które im dajemy. Poznałem wielu ludzi ze społeczności uwodzicieli. Uwierz mi, wygląd gra tutaj drugoplanową rolę. Owszem, pomaga, ale nie jest czynnikiem decydującym.
- Na co stawiasz w swoich kursach?
Jak już wspomniałem, przede wszystkim na eskalację dotyku. Współpracowałem już z ponad setką kursantów i wiem, że dotyk, jest tym, co przyśpiesza cały proces. To od dotyku zaczyna się seks. Do tego bezpośredniość intencji. Mężczyzna musi być w zgodzie sam ze sobą i wiedzieć, po co nawiązuje znajomość z kobietą. Paradoksalnie, schodzi ona tutaj na drugi plan. Chodzi głownie o to, żeby facet był szczerze pewny siebie, był świadomy swojej wartości.
- By biła od nich energia i pewność siebie.
Dokładnie! Też na pewno znasz to uczucie, kiedy nagle coś ci wychodzi, czujesz się świetnie sam ze sobą. I nagle ludzie na ciebie inaczej patrzą, pani w sklepie się uśmiecha, zarażasz wszystkich swoim dobrym samopoczuciem. Relacje z kobietami są dla mnie wyznacznikiem, jak komu w życiu wychodzi. Jeśli ktoś pozwala się źle traktować płci pięknej, to wątpię, żeby w pracy był przebojowym pracownikiem miesiąca.
- A nie boisz się krytyki swojej działalności?
Prawdę mówiąc, nigdy się nad tym nie zastanawiałem Ludzie mogą gadać, narzekać, krytykować, pytać się, dlaczego niby mogę uważać się za eksperta... Jestem pewny siebie, bo za mną stoi praktyka, wiem, że to, czego uczę, jest skuteczne. Niedawno dostałem maila od swojego kursanta. Nie wiedział, co się dzieje. Nagle dziewczyny zaczęły mu wciskać do reki swoje numery telefonów. To, według mnie, dewaluuje całą krytykę.
- Na koniec - uważasz, że takie kursy przydałyby się również kobietom?
Zdecydowanie tak! Kobiety są przez społeczeństwo dużo bardziej ograniczane w wyrażaniu swoich intencji. Ładnym dziewczynom juz od dzieciństwa tłucze się do głowy, że facetom chodzi tylko o jedno. Owszem, jeśli kobieta jest atrakcyjna, w wielu przypadkach tak jest. Nie popadajmy jednak w paranoję.
- Dzięki za rozmowę.
Rozmawiał: Marcin Szewczyk
(marcin.szewczyk@dlastudenta.pl)
Fot. Łukasz Bera