Piotr Pustelnik: drugi tydzień w Himalajach
2010-03-29 14:37:46Minął drugi tydzień pobytu Piotra Pustelnika w Himalajach. W ramach projektu WD-40 Korona Himalajów, himalaista od 16 marca przygotowywał się w dolinie Everestu. 7 dni później rozpoczął wspinaczkę na Pumori. Proces aklimatyzacji, który Piotr Pustelnik zainicjował przeprawą do wioski Shyangboche, potrwa jeszcze około 17 dni. Aktualnie największym problemem wydają się kurczące się zapasy. To efekt działalności ptaków, które spustoszyły pierwszy obóz. Wyprawa wraca do bazy uzupełnić zapasy.
Po pierwszych wypadach do Shyangboche i Khumjung, 20 marca członkowie wyprawy dotarli do malowniczej wioski Tengboche, położonej na wysokości 3 860 m. n.p.m. Miejsce to jest obowiązkowym punktem noclegowym wybieranym zarówno przez turystów, jak i himalaistów. Poza spektakularnym widokiem, Tengboche przyciąga tzw. Gompe, czyli największym klasztorem w regionie Khumbu, zbudowanym w 1926 r. Ulegający kilkukrotnie zniszczeniu, został odbudowany dzięki Himalayan Trust Hillarego oraz szerokiej pomocy międzynarodowej. Gompe jest tybetańskim klasztorem buddyjskim, a także ośrodkiem studiów i miejscem odprawiania ceremoniałów religijnych. Warto tutaj nadmienić, że Tongboche zamieszkują niemal wyłącznie mnisi.
Stamtąd uczestnicy wyprawy powędrowali dalej i mimo pierwotnego planu dotarcia do Lobuche tego samego dnia, drużyna Pustelnika zatrzymała się w Dingboche (ok. 4 300 m. n.p.m.), przedłużając tym samym okres aklimatyzacji o jeden dzień. Dingboche jest nepalską osadą w regionie Khumbu, położoną w dolinie Chukhung. Tak jak wielu przed nimi, Pustelnik z ekipą zatrzymali się w wiosce przede wszystkim ze względów aklimatyzacyjnych. To właśnie z tego powodu turyści i grupy wspinaczkowe chętnie odwiedzają Dingboche, stanowiąc tym samym źródło utrzymania lokalnej ludności. – Wczoraj w ramach aklimatyzacji weszliśmy na położony nad wsią (Dingboche-przyp.red.) szczyt, Nangkar Tshang o wysokości około 5100m. Wszyscy ok. – poinformował w komunikacie z 21 marca Piotr Pustelnik.
Po tym jak następnego dnia, wyprawa dotarła w końcu do Lobuche, obawy o zalegającym tam śniegu okazały się nieuzasadnione. Himalaistów przywitało piękne słońce, którym cieszyli się przez cały dzień. Stamtąd już tylko dzień drogi dzielił Pustelnika i jego ekipę od miejsca z którego będą się wspinać na górę. Pod Pumori dotarli następnego dnia, gdzie na wysokości 5 300 m. n.p.m. stanęła baza himalaistów. – W ciągu najbliższych dwóch dni, najprawdopodobniej dotrzemy do pierwszych trudności. Wygląda na to, że wkrótce zacznie się prawdziwe wspinanie – relacjonował Pustelnik 22 marca.
Rano słońce, po południu chmury, brak opadów. Tak w skrócie można opisać pogodę jaka towarzyszyła naszym himalaistom w trakcie kolejnych dni. 23 maca część ekipy, z „Pustym” na czele, udała się na mały rekonesans podczas którego rozbili pierwszy obóz na wysokości 5 800 m. n.p.m. Na następny dzień cała grupa zaplanowała poręczowanie drogi do przełęczy na ok. 6 700 m. n.p.m. Bezpośrednie informacje od Pustelnika dotarły dopiero po dwóch dniach. - Pogoda dobra. Nawet za bardzo. W bazie wczoraj wiatr zniszczył kuchnię i mesę. Wynosimy też dzisiaj namioty i sprzęt do obozu drugiego na przełęczy ok. 6 700 m. Po kilu godzinach kolejny meldunek: - Dociągnęliśmy liny do 6100. Dalej jest lód i śnieg. Liny wiszą w bardzo kruchym terenie. Dostałem kamieniami ale bez konsekwencji:) Jutro schodzimy do bazy na odpoczynek. Wiatr nam poturbował bazę ale jest wesoło.
Wiatr, który 25 marca "poturbował bazę" zaczyna stanowić problem. Obniżają się chmury. W nocy z 26 na 27 marca spadł pierwszy od początku wyprawy śnieg. Po nocy spędzonej w pierwszym obozie Pustelnik z ekipą poszli dalej. Na wysokości 6100 m. n.p.m. drużyna zmuszona była zostawić depozyt, gdyż kruchość terenu uniemożliwiła założenie drugiego obozu. Ze względów bezpieczeństwa himalaiści planują wspinać się pojedynczo, w odstępach półgodzinnych, tak aby osuwające się kamienie nie zrobiły nikomu krzywdy. Do tej pory ani Piotr, ani Peter, ani Kinga nie założyli jeszcze butów wysokościowych.
W niedzielę, 28 marca okazało się, że ptaki spustoszyły pierwszy obóz. Zjadły zapasy żywności i uszkodziły dwa namioty. Drużyna planuje dzisiaj (29.03) uzupełnić zapasy w bazie. Zdarzenie o tyle szokujące, że jedzenie zostało dokładnie zabezpieczone 20kg ciężarami.
Ostatnią relację z 28 marca „Pusty” kończy słowami: Na Annapurnę będziemy przygotowani. To pewne. Pozdrawiam wszystkich serdecznie. Cdn. Wasz Wujek Matt w podróży.
ip