Po ciemku czy przy świetle?
2006-11-21 12:32:06Czasami nie powstrzymują go jakiekolwiek opory i za kuszącą kobietą obejrzy się w dosłownie każdej chwili, nie czyniąc z tego żadnych subtelnych, czy szpiegowskich podchodów – ze swym zamiłowaniem wręcz się buńczucznie afiszuje. Mężczyzna to taki beholder w ludzkim ciele, ciągły obserwator kobiecej rzeczywistości, lecz przede wszystkim tej rzeczywistości zewnętrznej - fizycznej. Rzecz jasna to ujęcie ma w pewnym sensie kontekst społeczny, czy może raczej publiczny, lecz cóż, gdy dochodzi do dialogu cielesnego: sam na sam, intymnie, nago, elektryzująco i podniecająco? Wolimy wtedy patrzeć i delektować się widokiem jej ciała, czy też gasimy światło, poddając się rutynowym drganiom ciała, a w umyśle odpływamy gdziekolwiek indziej. Bądź to wyobrażając sobie Miss World, bądź też myśląc o piwie z kumplami. Co daje lepsze wrażenia? „So much more adrenaline”...
Egipskie ciemności, rajska nagość i bezwstydność? Nie tylko, bo są jeszcze Oni. Szukają się pośród wszechogarniających mroków, dotykiem penetrują powietrze, wzajemnie eksplorują swe obnażone ciała. Splatają się spragnieni, łaknący niebanalnych wrażeń, niebiańskich doznań, erotycznych perwersji, a zarazem anielskiej delikatności. I wreszcie On, szukający w jej objęciach spełnienia – czuje, że rzeczywiście będzie to noc pełna niesamowitych, niespotykanych dotychczas odczuć. Adrenalina wzrasta... Światło się zapala, promienie rozpływają się i rozświetlają przyciemnione dotychczas pomieszczenie... i kochanek dopiero teraz rozumie, że ktoś zrobił mu psikusa. W nieprzeniknionych ciemnościach podmieniono mu partnerkę, uprawiał seks z zupełnie inną kobietą, gorszą, brzydszą, podstarzałą i niedomagającą we wdziękach. Lub co gorsza, podłożył się pod niego inny facet (o ile nie wyczuł tego w trakcie erotycznych doznań). Zgaszone światło? Z reguły odpada, chyba że twoja własna partnerka nie podoba ci się i masz wstręt do wpatrywania się w jej (anty)uroki. Metoda raczej dla istot wstydliwych i skrytych, być może cichych, acz bystrych strumyków rwących brzegi, jednakże wolących pozostać w cieniu pobliskich wzgórz. Dobra chwilami, lecz na dłuższą metę to zaniedbywanie samego siebie. Jak już coś robić to robić to porządnie, elegancko i z erotyzującą pompą.
Halogeny – ostre, czyste, przejrzyste, wręcz oślepiające – przerzynające się przez powietrze, wspaniale oświetlające miejsce seksualnego rytuału? Widzą się dokładnie, każdy najdrobniejszy element ciała, każdy jego najskrytszy zakamarek, wraz z ponętnymi zaletami, ale i wadami. Wadami, których i tak żadna ze stron kopulacji nie chce dostrzegać. Naga, odkryta skóra błyszczy odbijając refleksy ostrego światła, płosząc drobne iskierki jasności, przeganiając małe rażące płomyczki. Istny raj, istne niebo, wokół wszak same niebiańskie uroki i błyszczące halogenowe gwiazdy, boskie zorze. Trochę sztuczne, ale realne. Nagle dzieje się coś niespodziewanego! Awaria sprzętu? Światła gasną, kurtyna opada i nim On zdoła się przyzwyczaić do mroku, słyszy szybkie kroki i rozkrzyczane głosy: „Kamera stop!”, „Powtarzamy ujęcie!”, „Operator, więcej zbliżeń!”, „Więcej seksu!”, „Więcej światła!”. Adrenalinka? I to jeszcze jaka! Ale gdzie intymność, gdzie urok, gdzie pożądanie? Wszyscy mogą cię podglądać. Odpada. Za dużo widać, za dużo odkrytego, a to, co widoczne nie jest już na tyle tajemnicze i ponętne by rozkosznie kusić męską potencję. Czy i żołnierza cieszy ustrzelenie celu odkrytego, jawnego, samego wystawiającego się pod lufę? To strzał w dziesiątkę, ale jakby sarmacką armatą z odległości metra. Choć „trafić to rzecz męska”, to należy celować z elegancją, ze snajperską gustownością, a przede wszystkim nagle i znienacka! Bez wcześniejszego odkrywania swych niecnych (niecnotliwych?) zamiarów.
A czemuż nie zrezygnować ze skrajności – Światłość i Mrok? Pomiędzy Dniem, a Nocą jest coś jeszcze, coś delikatniejszego, subtelniejszego, smaczniejszego, bardziej elektryzującego. W końcu to o doznania tutaj chodzi. I efekt końcowy. Nie światło, nie ciemność, lecz kusząca mieszanka – delikatne cienie, subtelny płomyk, ying i yang, zwięźle mówiąc: półmrok. Widzą się, ale nie do końca, część odkrywają, ale część pozostaje nadal tajemnicą. Pragną poznać, zobaczyć, poczuć. Zbliżyć się! O tak, zbliżyć się. I już tylko widzieć mrok i światło, błysk świec, blask swych oczu, nierówne, obnażone cienie oplatające pościel. Takie ruchliwe. Raz czuć, raz widzieć, raz szukać, raz mieć, być pomiędzy skrajnościami... i skrajność osiągnąć! Erupcją doznań, kulminacją energii i jej wyzbyciem się. I zwij to jak chcesz: przeuroczy romantyzm, fantastyczny klimat, niezapomniana atmosfera? I tak chodzi tylko i wyłącznie o pobudzenie wyobraźni, wzmożenie uniesień, naelektryzowanie i nabuzowanie zmysłów. A jak coś buzuje to i wreszcie wybucha. I, na prawdę, tylko o to w tym wszystkim chodzi. O niebanalne zaspokojenie swych żądz.
A ty? Po której stronie mocy się opowiadasz?
Tomasz Merwiński (tomasz.merwinski@dlastudenta.pl)
Fot. Agnieszka Skowron