W poszukiwaniu własnego stylu
2006-11-20 02:02:57Krótka spódnica, wysokie obcasy, obcisła bluzka – tak znakomita większość mężczyzn określa kobietę elegancko (czytaj: seksownie) ubraną. Prosty kanon ustalony od lat. Więcej trudności sprawia analogiczny opis męskiego stroju. Kiedyś uniwersalnym rozwiązaniem był dobrze skrojony garnitur, ale obecnie to już nie wystarcza. Dziś kobiety wymagają od nas wypracowania „własnego stylu”.
Ale co to właściwie oznacza? Wydaje się, że dla każdej coś innego. Raz można usłyszeć, jak dziewczyna wzdycha, że miło popatrzeć na faceta, który nie wydziwia z ubiorem, lecz na co dzień nosi się raczej klasycznie. Innym razem słyszymy znów, iż czterometrowy, powiewający na wietrze szal w zestawieniu z marynarką w kolorze purpury świadczy o intrygującym i godnym pogawędki przy lampce wina guście mężczyzny. Spory chórek kobiecych głosów w tym momencie stanowczo zaprzeczy i stwierdzi: najlepiej, gdy chłopak ma na sobie szersze spodnie i bluzę z kapturem. Aha, a na bluzie koniecznie jakiś fajny napis!
Przy tak rozbieżnych opiniach trudno wyciągnąć jakąkolwiek średnią i stworzyć styl odpowiadający ogółowi płci pięknej. Jedna tylko rzecz pozostaje niezmienna – apel o zachowanie schludności. Nawet najlepiej dobrany strój traci cały urok, gdy jest już mocno podniszczony, zdobią go plamy z przedwczorajszej kolacji i dodatkowo wydziela swojską woń potu i papierosowego dymu. Echa tych trosk można znaleźć w wypowiedzi jednej z internautek na forum, które gdzieś tam znalazłem: „Lubię jak facet jest ubrany sexsownie a zarazem na luzie, nienawidze jak ma gdzieś dziurke albo jest brudny, moim zdaniem facet powinien mieć swój własny styl i być orginalny” (fragment oczywiście przytoczony w wersji oryginalnej).
W tej zagmatwanej i niełatwej sytuacji pomocy należy szukać - jak zawsze - u profesjonalistów. Jeżeli sam nie jesteś w stanie odnaleźć własnej drogi w świecie mody, to po prostu możesz podejrzeć parę pomysłów u wielkich dyktatorów, tudzież kreatorów. Oczywiście przeciętnego chłopaka nie stać na kreacje Diora czy też Givenchy, ale ogólne trendy można, że tak brzydko powiem, zerżnąć. Wystarczy tylko wiedzieć co też nowego w danym sezonie serwują nam projektanci mody męskiej i bez zbędnych skrupułów próbować naśladownictwa.
Na koniec konkretne podpowiedzi. W sezonie jesień-zima 2006/07, moim skromnym zdaniem, triumfy święcić będzie propozycja Dolce & Gabbana. A brzmi ona następująco: „jeżeli chcesz być modny zaopatrz się w akcesoria wojskowe i stylizuj się na oficera wojsk napoleońskich”. Cóż, gdyby ów pomysł połączyć z propozycją Driesa van Notena, który zaleca, by w tym sezonie „koniecznie zaopatrzyć się w akcesoria i dodatki we wzory futer lamparta i ocelota”, to wówczas otrzymamy mieszankę wybuchową, która z pewnością niejedno niewieście serce przyprawi o drżenie i zachwyt. Już nie mogę się doczekać kolekcji wiosenno-letniej... Czuję, że to dopiero będzie coś wielkiego.
Eryk Chilmon (eryk.chilmon@dlastudenta.pl)
Fot. Mateusz Cendrowicz