Zawartość faceta w facecie
2007-06-12 14:40:02Drodzy Panowie! Możemy wreszcie wyrzucić z szafki w łazience różnego rodzaju kremy, pachnidła i inne środki służące upiększaniu! Zapomnijcie też o codziennym goleniu twarzy lub innych części ciała (jeśli nie daj Boże któryś z nas to robił)! Z naszych garderób mogą nareszcie zniknąć wszystkie modne, obcisłe fatałaszki z obowiązkowym niegdyś różem!
Nie musimy dbać więcej o linię, liczyć kalorii i przeglądać się dziesiątki razy dziennie w lustrze, sprawdzając czy jesteśmy na tyle chudzi, żeby kobiety patrzyły na nas jak na ciastko do schrupania! Koniec z byciem pięknym, ślicznym, słodkim, miłym, grzecznym, ugładzonym etc. etc.! Nareszcie możemy hodować bujny zarost, fałdy tłuszczu oraz używać słownictwa powszechnie uznanego za obelżywe!
Powód? Metroseksualizm jest passè! Metroseksualizm jest out! Metroseksualizm nie żyje! To co teraz? Jak to co? Jeszcze nie wiecie? Überseksualizm!
Gdy po raz pierwszy trafiłem na ten termin na jednym z forów internetowych, pomyślałem sobie, że w tym samym momencie Fryderyk Nietzsche przewraca się w grobie. Bo nie dość, że jedną z jego podobnie brzmiących koncepcji opacznie wykorzystali wcześniej naziści (co skończyło się, jak wiemy II wojną światową ze wszystkimi tragicznymi następstwami), to obecnie jedna z przedstawicielek tak zwanej płci pięknej, odwołuje się do pojęcia "nadczłowieka", próbując stworzyć nowy typ mężczyzny.
Rzeczona pani nazywa się Marian Salzman. Już samo jej imię wywołuje szyderczy uśmieszek, a dalej jest równie zabawnie. W swojej książce, zatytułowanej "Przyszłość mężczyzn" i spłodzonej w czasie, kiedy panowie aparycją przypominali uczestników '"Parad Równości", autorka przewidywała, że wkrótce na topie znajdą się mężczyźni silni, ale jednocześnie wrażliwi, stanowczy, ale jednocześnie nie zaborczy w stosunku do kobiet. Taki "facet" ma w sobie łączyć najlepsze cechy maczo oraz metroseksualisty. Czyli, jak ktoś to trafnie skomentował, "Jak będę miał dziewczynę, i będzie miała jakiś problem, to najpierw nakładę jej trzy tuby w ryj, a potem zrobię opatrunek". Od siebie dodam, że to próba zrobienia szamba, które pachnieć będzie perfumami za minimum 300 złotych.
Szczerze powiedziawszy, nie mogę znieść, kiedy słyszę o kolejnej próbie wykreowania modelowego typu mężczyzny, łącznie z tym, jak ma się ubierać, jak zachowywać, jakich kosmetyków używać oraz innych tego typu, za przeproszeniem, pierdół. Najśmieszniejsze jest to, że nigdy nie stoją za tym żadni faceci, tylko cyniczne babska specjalizujące się w PR i kreowaniu wizerunku, które celowo sprzedają mediom tego typu bzdury, by nakręcić obroty producentom kosmetyków, projektantom tak zwanej mody i tym odpowiedzialnym za kreowanie hi-tech gadżetów, które może i ładnie wyglądają, ale dzięki nim nasze nudne i banalne dotychczasowe życie (co też próbuje nam się wmawiać) obróci się o pełne 180 stopni.
W dzisiejszych czasach, zapomina się o tym, że to my mamy przede wszystkim być, a kobiety mają przede wszystkim wyglądać - oczywiście, nie ujmując ich w żadnym stopniu intelektu i elokwencji, chociaż to połączenie w samiczym wydaniu ostatnio jest coraz rzadszym zjawiskiem. Zapomina się również o tym, że to na naszych barkach spoczywał cały rozwój ludzkości, podczas gdy one zajmowały się podtrzymywaniem domowych ognisk. I bynajmniej nie postuluję sprowadzenia kobiet ponownie do ról kur domowych - to mogło by skończyć się większą tragedią, mając na uwadze to, że obecnie gros z nich ma problemy nawet z poprawnym przygotowaniem dania typu instant. Z faceta nie da się zrobić kobiety i już! Odwrotna opcja jest możliwa, choć to wygląda cokolwiek obrzydliwie. Ci, którzy widzieli kiedykolwiek pokazy kulturystek, wiedzą, o czym mówię.
W dzisiejszych czasach, coraz bliższych idei matriarchatu oraz zabawnej - choć z drugiej strony nieco ponurej - wizji z "Seksmisji" Machulskiego, jesteśmy trochę w odstawce. I to sprawia, że kobiety próbują urobić nas według własnego upodobania. Zamiast traktować nas jak kogoś przynajmniej równego sobie, jesteśmy dla nich lalkami, którymi bawiły się w przeszłości, którym kupowały domki, fatałaszki i które woziły razem z koleżankami z piaskownicy w emulacji wózka dziecięcego. Efekt niespełnionego dzieciństwa, Drogie Panie? A co do nas, to nie mamy zupełnie, czym się przejmować. Na pewno nie podzielimy losu dinozaurów. I to chociażby z tego względu, że nie zastąpi nas nawet najlepszy wibrator...
***
Od redakcji: Tekst "Zawartość faceta w facecie" jest jedynie opisem poglądów autora. Owszem, może on budzić kontrowersje, bo niektóre z myśli są cokolwiek radykalne. Poza tym, to felieton. Ten gatunek prasowy zezwala na dowolność, zarówno w treści, jak i w formie. Artykuł ten nie ma ambicji być esejem czy głęboką, publicystyczną analizą. Prosimy zatem, by Czytelnicy nie brali sobie do serca poglądów autora.
Marcel Błaszczyk
(dlafaceta@dlastudenta.pl)
Fotografia: Internet