Antywalentynki
2008-02-13 21:20:38Jedna z teorii spiskowych dziejów głosi, iż Walentynki zostały wykreowane na tajnym zjeździe producentów kartek okolicznościowych, restauratorów oraz właścicieli kwiaciarni.
Boże Narodzenie ma akcje typu „Uwolnić karpie" czy „Choinki do lasu", Wielkanoc już wkrótce zapewne doczeka się Ruchu Wyzwolenia Jajek, natomiast w Walentynki obchodzony jest Dzień Wszystkich... Niezakochanych.
Na zapytanie „Antywalentynki" wyszukiwarka internetowa wyświetla blisko jedenaście i pół tysiąca trafień. Święto wywołuje więc mnóstwo emocji - zarówno pozytywnych jak i negatywnych.
Amerykański serwis nonpc.org stwierdza: „To wstyd, że ludzie czują się źle w to SZTUCZNE święto, ponieważ akurat nie są w żadnym związku. Groźniej robi się jednak, gdy zaczynają odczuwać presję, by tego dnia oświadczyć się czy nawet wziąć ślub. Przecież to niedorzeczne!".
Ruch antywalentynkowy przywędrował do nas naturalnie z USA. Nie został on jednak założony przez przeciwników komercjalizacji uczuć czy zwolenników teorii, iż „kocha się przez cały rok, nie tylko 14 lutego", ale przez niesparowanych lub - jeśli ktoś woli to określenie - singli.
Jak podaje agencja Associated Press, przed kilkoma laty w Chicago grupa właścicieli barów dogadała się i postanowiła pójść pod prąd obowiązującym 14 lutego trendom. W ich przybytkach na próżno było szukać różowych wstążeczek, serduszek i innych misiaków. Jedyny element wystroju stanowiły baloniki. Tylko w czarnym kolorze.
Promocje tego dnia również były iście antywalentynkowe. Darmowego drinka mógł otrzymać każdy, kto przy barze pokazał zdjęcie swojej byłej/ swojego byłego. Ponoć frekwencja przeszła najśmielsze oczekiwania organizatorów.
Polski Ruch Antywalentynkowy nie jest jeszcze tak zorganizowany. Kontestatorzy Walentynek tego dnia albo ostentacyjnie pozostają w domach albo kategorycznie zabraniają swoim drugim połowom kupowania jakichkolwiek prezentów.
Serwis nonpc.org podpowiada jeszcze jedno rozwiązanie: wypożyczyć jakiś krwawy film w stylu „Śmiertelnego zauroczenia", „Witaj w domku dla lalek" czy „Wściekłych psów".
A tym, którzy nie są amatorami ekranowych jatek, twórcy strony proponują w dowolnym punkcie miasta obserwować zdesperowanych facetów próbujących wybrać „słodką" kartkę lub walczących o coś, co kiedyś było kwiatkiem. - Czego to mężczyźni nie wymyślą, by załapać się na pociąg z napisem „wieczorny seks". Przezabawny widok! - zachwalają.
Marcin Szewczyk
(marcin.szewczyk@dlastudenta.pl)