Jak się noszą polscy faceci?

Z Moniką Gazdecką i Maciejem Drozdem, visual merchandiserami sklepów Charles Vögele o polskiej modzie, skarpetkach noszonych do sandałów i fenomenie pana Zdzicha rozmawia Marcin Szewczyk.

Polki są zadbane i świetnie ubrane, czego nie można powiedzieć o polskich mężczyznach. Prawda to czy fałsz?
Monika Gazdecka: Sądzę, że i po trosze prawda, i po trosze fałsz. Dużo zależy od tego, w jakich kręgach się obracamy. Młodsze pokolenie generalnie zwraca większą uwagę na wygląd. Jako osoba, która pracuje w sklepie, muszę jednak przyznać, że wiele się w tej kwestii zmieniło. Rzadziej już u nas pojawiają się panowie, którzy od dziesięciu lat chodzili w takiej a takiej marynarce, takich a takich spodniach, takiej a takiej koszuli i teraz szuka dokładnie takiego samego zestawu...
Maciej Drozd: ...który zapewne kiedyś wybrała mu żona (śmiech). Ale faktycznie - mężczyźni zaczęli się bardziej modą interesować, pytają pracowników sklepu o ich zdanie, nie boją się ciekawych dodatków. Starają się wyglądać lepiej, po prostu być dobrze ubranymi.

Dobrze ubranymi, czyli jak?
MD: Przede wszystkim schludnie i z pomysłem na siebie.
MG: Mężczyzna musi się po prostu dobrze czuć w tym, co ma na sobie. W końcu sposób ubierania stanowi naszą wizytówkę, wiele o nas mówi i pozwala innym określić nasz charakter. Do osoby „dobrze ubranej" ludzie od razu lepiej się odnoszą.

Mężczyźni jednak boją się za bardzo dbać o ciuchy, bo nie chcą być oskarżeni o zniewieściałość.
MD: To już kwestia naszej mentalności, problem tkwi w naszych głowach. Jeżeli ktoś boi się nosić fioletów, różu czy wrzosu, niech zacznie od jakichś drobiazgów. To też pole do popisu dla sprzedawców, którzy mogliby coś podpowiedzieć i pomóc takiej „zagubionej" osobie.
MG: Jako kobieta muszę powiedzieć, że nigdy nie będę uważała za zniewieściałego mężczyzny, który zwyczajnie dba o siebie, o higienę. A z nowymi trendami - niektórzy szybko je podchwytują, inni potrzebują czasu, żeby się z nimi oswoić.

Od czego powinien więc zacząć kompletny ubraniowy ignorant zakładający skarpetki do sandałów?
MD: Przede wszystkim zdjąć skarpetki (śmiech). A tak na serio - inspiracji może mu dostarczyć wszystko. Często wystarczy zacząć od obserwowania ludzi na ulicy. Podpowiedzią mogą być też witryny sklepowe - w końcu powstały one, by przyciągać ludzi.
MG: Nasza praca też ma trochę pomóc takim ludziom - stworzyć pasujące do siebie „sety", podpowiedzieć, jak można łączyć wzory czy kolory. To doskonały sposób dla - jak to określiłeś - kompletnych ubraniowych ignorantów. Często zdarza się nawet, że przychodzący do sklepu klienci proszą o dokładnie taki sam zestaw, jaki podpatrzyli na manekinie.

Czy Polacy dorobili się jakiegoś własnego narodowego stylu?
MD: Chyba jeszcze na to za wcześnie. Póki co jesteśmy na etapie odreagowywania lat szarzyzny, trochę zachłysnęliśmy się przez to modą. Nad Wisłą nagle pojawiły się wielkie sieci, nowe butiki, otworzył się przed nami cały „modowy świat". Wciąż poszukujemy własnego stylu, ale nasze poszukiwania skierowane są w dobrym kierunku. Zdarzają się kiczowate wpadki, ale obserwując modę uliczną, mogę śmiało stwierdzić, że istnieje spore grono ludzi ubierających się bardzo dobrze, a przede wszystkim interesująco.
MG: Pokochaliśmy też wyprzedaże, różnego rodzaju okazje i przeceny. Nie lubimy przepłacać za ciuchy. Polacy mają niesamowity dar odnajdywania fajnych rzeczy, w przystępnych cenach. Podczas super okazji zdolni są nawet stać w kilometrowych kolejkach. Sama z resztą często tak robię.

A dałoby się stworzyć taką modową mapę Polski? Czy istnieją miejsca, gdzie ludzie ubierają się lepiej niż w reszcie kraju?
MD: W dużych miastach, miastach studenckich ludzie generalnie ubierają się lepiej niż w mniejszych miejscowościach. Wiąże się to jednak głównie z tym, że najważniejsze marki to właśnie w dużych aglomeracjach lokują swoje sklepy.
MG: Miasta też poniekąd zobowiązują ludzi do lepszego ubierania się. Sama na co dzień mieszkam w Krakowie i kocham to miasto za to, że mogę się w nim ubrać naprawdę dziwnie i nikt nie będzie na mnie zwracał większej uwagi. Jestem przekonana, że takich miejsc jest w Polsce znacznie więcej.

Jakie są najczęstsze grzechy Polaków?
MD: Po pierwsze, styl a'la pan Zdzisiu z wesela. Marynarka - nie wiedząc czemu najczęściej w śliwkowym kolorze - ubierana do koszuli z krótkim rękawem. Dalej - skarpetki niedobrane do koloru obuwia, spodnie naciągnięte prawie pod klatkę piersiową, no i wspomniany już polski fenomen - sandały noszone ze skarpetkami. Do tego błąd, który niestety często popełniają studenci przed np. egzaminem - ubierają elegancki garnitur i cały efekt psują albo zakładając na niego - często przykrótką - sportową kurtką albo zarzucając na siebie plecak.
MG: Uważam, ze każdy mężczyzna - obojętnie, czy preferuje styl sportowy czy klasyczny - powinien mieć w swojej szafie żelazny zestaw: garnitur, dobraną do niego koszulą i krawatem oraz płaszcz. To taki zestaw, w którym zawsze wygląda się dobrze. Moda, jeśli chodzi o garnitury, jest bardzo odporna na zmiany i taki zestaw można nosić potem przez wiele sezonów.

Może więc na koniec jakaś porada dla naszych czytelników? Co jest modne tej jesieni?
MD: W sumie to samo co roku. Dużo czerni, brązu, granatu, może z domieszką bordo, takiego bardziej „buraczkowego" odcienia.
MG: W tym sezonie ważna jest warstwowość. Nakładamy na siebie t-shirt, koszulę,  sweter, do tego kurtkę czy jakąś kamizelkę, a na koniec obwiązujemy się masywnym szalem. Nie powinniśmy też się bać nakryć głowy, możemy śmiało z nimi zaszaleć. Czapki, kapelusze, berety, wełniane czapy - ważne, żeby coś się na tej głowie działo i siedziało.

Rozmawiał: Marcin Szewczyk
(marcin.szewczyk@dlastudenta.pl)