Polowanie na metki
2009-11-06 13:18:36W Polsce otwarto pierwsze sklepy TK Maxx, w których odzież znanych projektantów można kupić nawet za 40 procent ich normalnej wartości. O tym, czy zmienią one zakupowe nawyki Polaków, opowiada w rozmowie z nami Agata Muszyńska, Dyrektor ds. Marketingu w TK Maxx.
dlaStudenta.pl: Ludzie rozumują w ten sposób: jeśli produkt jest tani, musi mieć jakiś ukryty feler.
Agata Muszyńska: Mogę zapewnić, że w TK Maxx nie oszczędzamy na jakości, tylko szukamy oszczędności w innych dziedzinach. Stąd też nie ma u nas skórzanych kanap, kryształowych żyrandoli, a ubrań nie magazynujemy gdzieś na dodatkowo wynajmowanym zapleczu.
I to powoduje taką różnicę cen?
- Oczywiście, nie tylko to. Różnica wynika przede wszystkim z koncepcji całego sklepu, którą nazywamy koncepcją off-price. Polega ona na tzw. spontanicznym zakupie. Mamy kupców na całym świecie, którzy mają możliwość szybkiego zakupu odzieży po bardzo atrakcyjnych cenach. Gdy normalne butiki zamawiają ją u znanych projektantów, muszą kupić od razu wszystkie rozmiary. Często zdarza się jednak, że projektantowi/producentowi pozostają różne nieskompletowane rozmiary i niezakontraktowane kolory, które nasz kupiec może od razu kupić, negocjując bardzo korzystne stawki. Zwracamy uwagę przede wszystkim na jakość produktów, dlatego też nie wszystkie dostępne marki muszą być znane. Mamy np. kaszmirowe swetry z Mediolanu, mniej znanej firmy, ale wysokiej jakości.
Czyli TK Maxx to taki outlet?
- TK Maxx nie ma nic wspólnego z koncepcją outletu. W outletach dominuje asortyment z ubiegłych sezonów. Tymczasem w naszych sklepach 90 proc. produktów to najnowsze kolekcje. A jeżeli pochodzą z ubiegłego sezonu, zawsze zaznaczamy to na metkach.
Czy zakupy w TK Maxx staną się częścią polskiej kultury zakupowej? A może jeszcze nie jesteśmy tak rozwiniętym i świadomym konsumentem jak choćby mieszkańcy Wysp?
- Polacy lubią zakupy i lubią dobre marki. Zresztą, wielu naszych rodaków zna ten sklep z Wysp czy ze Stanów (gdzie sklepy funkcjonują pod nazwą TJ Maxx - MS), stąd też jestem pełna optymizmu i wierzę, że polubimy polowanie na ubranie w TK Maxx. I to obojętnie, czy bardziej zwracamy uwagę na markę czy na produkt sam w sobie.
Słyszałem jednak narzekania, że nad Wisłą i tak jest drożej niż np. w Wielkiej Brytanii.
- Nie ma żadnej różnicy w cenach, mamy tych samym kupców i ten sam dobry gatunkowo towar.
Wasze sklepy znajdują się w galeriach tuż obok sklepów innych firmowych marek. Jak one na to reagują? W końcu na przejściu kilku kroków można oszczędzić nawet kilkaset złotych, a takie sklepy stracą klientów.
- Do TK Maxx zagląda inny klient, często taki, który boi się wejść do super butiku. Otwieramy się na ludzi, którzy bawią się modą, są ciekawi i lubią niespodzianki. Wiele osób przychodzi do nas codziennie, ponieważ każdego dnia mamy dostawy i nie wiadomo, jaki towar i jakich marek znajdzie się w sklepie. Nie stanowimy zagrożenia dla butików, ponieważ nie mamy wszystkich rozmiarów i pełnej palety barw.
Noszenie markowych ciuchów było od zawsze symbolem luksusu, przynależności do „lepszego" świata. Czy w momencie, kiedy stają się dostępne dla wszystkich, nie stracą one swojej „magii"?
- Dzięki TK Maxx owa „magia" staje się tylko bardziej dostępna.
Rozmawiał: Marcin Szewczyk
(marcin.szewczyk@dlastudenta.pl)